wtorek, 14 lipca 2015

[RM] Złoty chłopak

W czasach mojej młodości wychodziło czasopismo przeznaczone dla nastolatek, Nasza Miss. W gazetce mieli dział "Różowe marzenia", w którym prezentowano opowiadania miłosne. Jako romantyczka zbierałam te opowiadania. Postanowiłam się z nimi podzielić, chociaż te paręnaście lat później wydają mi się one strasznie naiwne... Ale i tak szkoda, że udało mi się zachować ich tak niewiele.
Eliza była szczęśliwa mając takiego chłopaka, jak Antek. Kochała go bardzo. Dlatego nie mogła znieść, gdy ktokolwiek próbował z niego żartować.
Antek objął ją mocno i czule pocałował w czoło, równocześnie pieszczotliwie muskał palcami jej długie, tycjanowsko rude włosy. Eliza przytuliła się do niego, skłaniając - tak jak tyle razy przedtem - głowę ku jego muskularnej piersi i głęboko wciągając znajomy zapach, który tak lubiła. Te ręce, które obejmowały ją z taką czułością, były rękami JEJ chłopaka! Mimo że chodzili ze sobą już od ponad trzech miesięcy, Eliza wciąż miała wrażenie, że śni: uważała po prostu za niemożliwe, żeby taki fantastyczny chłopak mógł zakochać się po uszy w tak zwyczajnej dziewczynie jak ona. Pierwszy raz w jej życiu pojawił się ktoś, przy kim czuła się naprawdę ładna.
Kilka dni później (przez czysty przypadek i zupełnie niechcący) usłyszała rozmowę, najwyraźniej nie przeznaczoną dla jej uszu. Mówiły właśnie o niej.
ZAZDROSNE KOLEŻANKI
- No nie! Po prostu nie mogę! - wykrzyknęła Zuzka. - Zupełnie nie rozumiem, jak to się dzieje, że takim ciepłym kluchom jak Eliza, udaje się łapać takich szałowych chłopaków, jak na przykład Antek! Ja już od roku mam na niego oko i nic z tego!
- Masz rację - powiedziała Adrianna. - Przecież ona w ogóle nie ma startu do ciebie, nie wytrzymuje żadnych porównań! Ja  nigdy  nie zwróciłabym na  taką  uwagi,  choćby  nawet  była  jedyną
dziewczyną na Ziemi. Widziałaś jej włosy? Trudno nawet powiedzieć, jakiego są koloru - wyglądają jak istny lisi ogon! - i wybuchnęły głośnym, nieprzyjemnym śmiechem.
Eliza, niezauważona, odeszła cicho, a w duszy poczuła wielki smutek: "Miłe mam koleżanki..." Wiedziała, że nie jest żadną pięknością, ale nie była przecież jakimś horrorem, a tamte tak ją opisały... Zatrzymała się, sprawdzając swoje odbicie w szybie wystawowej, bezwiednie dotknęła włosów, a w jej oczach zakręciły się łzy. "Zawsze myślałam, że włosy są jedyną naprawdę ładną rzeczą, jaką mam..." - pomyślała, przypominając sobie z goryczą słowa Adrianny. A jeszcze bardziej zabolało ją to, że właśnie z jej powodu dziewczyny naśmiewały się z Antka i z tego, że z nią chodzi. A może powinna go... rzucić? Zatopiła się w myślach, próbując znaleźć jakieś wyjście.
LEPIEJ UCIEC
W oddali zauważyła zgrabną sylwetkę chłopaka. Widziała, że rozmawia z Adrianną i Zuzką. Może pytał, czy gdzieś jej nie widziały. Zuzka, wpatrując się w Antka swoim "słynnym" spojrzeniem, zarzuciła mu nagle ręce na szyję.
"Naprawdę byliby piękną parą" - pomyślała Eliza i poczuła ukłucie w sercu. Ale w chwilę potem grzecznie, lecz zdecydowanie Antek zdjął ze swojego ramienia rękę Zuzi i ruszył dalej szukać Elizy. Bezskutecznie. Odnalazł ją dopiero później - w domu. Spędził dobra chwilę na przekonywaniu dziewczyny, żeby zeszła na dół. Był zaskoczony jej dziwnym zachowaniem.
- Wiesz Antku - powiedziała, gdy stanęła obok niego - może byłoby lepiej, gdybyśmy się rozstali?
- Co takiego? - wykrzyknął szeroko otwierając oczy. - Dlaczego? Znalazłaś sobie innego?
Eliza z widocznym wysiłkiem i nie patrząc mu w oczy wyrecytowała, że już go nie kocha.
- Nie wierzę ci! - znów wykrzyknął zdesperowany. - Wczoraj jeszcze zapewniałaś, że mnie kochasz. Niemożliwe, żebyś zmieniła zdanie w ciągu jednej nocy... Bo ja cię kocham i nie możesz skazywać mnie na takie cierpienie! - wypowiadając te słowa obrócił jej twarz ku sobie tak, że musiała patrzeć mu w oczy.
NAJPIĘKNIEJSZA NA ŚWIECIE
Widząc, że dziewczyna wciąż milczy, Antek starał się zachować cierpliwość i spokój. Przerażała go myśl, że to, co ona mówi, może być prawdą. W końcu powiedział: - Dobrze. Jeśli mnie nie kochasz - powiedz to, patrząc mi prosto w oczy. Ale i tak nie mogę ci obiecać, że w to uwierzę!
Eliza drżąc jak liść otworzyła usta, ale nie mogła wydusić z siebie ani słowa; nie była w stanie skłamać. Zaczęła płakać szukając schronienia w jego ramionach, którymi natychmiast ją otoczył. Po chwili uspokoiła się i wtedy opowiedziała mu, co usłyszała i sobie pomyślała. Antek zaczął pokrywać jej twarz delikatnymi pocałunkami i wyjaśniać, że niczyje opinie go nie obchodzą.
- Zuzka na pewno jest ładna, ale mnie nigdy się nie podobała! Widzisz Elizo, ty masz urodę znacznie oryginalniejszą niż Zuzia i dla mnie naprawdę jesteś najpiękniejsza na świecie. A twoje włosy są jak miękkie promienie zachodzącego słońca...
Na usta Elizy powrócił szczęśliwy uśmiech. Znów poczuła się ładna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz